Tuesday 26 June 2012

Kosmetyczni ulubieńcy czerwca!

Moi kosmetyczni ulubieńcy czerwca 2012

W związku z tym, że czerwiec powoli zbliża się ku końcowi (hurra, już zaraz wyniki matury...) postanowiłam napisać post o swoich ulubionych kosmetykach tego miesiąca.
Produkty, które opiszę są albo dość nowe w mojej kolekcji, albo też zostały przeze mnie odkryte na nowo. Nie chciałam wciskać tu kosmetyków, które są moimi ulubieńcami niezmiennie od pewnego czasu, ponieważ prawdopodobnie i tak doczekają się one oddzielnych postów.
Patyczki do korekty makijażu Cleanic, Blush Brush Ecotools, Gąbka Konjac
Trochę może dziwić obecność patyczków do korekty makijażu - ani nie jest to jakaś nowość na rynku, ani żaden wielki wynalazek, jednak mi znacznie ułatwiły życie w tym miesiącu. Jest to moje pierwsze opakowanie tego typu patyczków, dotąd męczyłam się ze zmywaniem "odbić" maskary na górnej i dolnej powiece za pomocą zwykłych patyczków do uszu, co kończyło się albo wielką szarą plamą albo patyczkiem w oku. Bardzo przydatny gadżet.

Blush Brush znajduje się w mojej kolekcji już od około pół roku i dotychczas używałam go do tego, do czego został stworzony - do różu. Do sypkich róży sprawdza się świetnie, jednak teraz używam różu w kremie i zdecydowanie lepiej aplikuje mi się go flat topem. Teraz Blush Brush służy mi jako pędzel do nakładania pudru i do utrwalania makijażu. Sprawdza się w tej roli świetnie, mogę nim zarówno delikatnie omieść twarz pudrem jak i wklepać do w skórę, by makijaż trzymał się dłużej.


Co do gąbki Konjac, początkowo byłam nią bardzo zawiedziona. Nie widziałam, żeby jej stosowanie dawało jakąkolwiek różnicę, długo schła, wydawało mi się, że nie umiem się nią posługiwać. Podobało mi się to, że jest mięciutka i mycie nią twarzy rano sprawiało mi przyjemność, ale i tak pozostał niedosyt. Wystarczyło, że pewnego rana umyłam twarz rękoma i zostawiłam gąbkę na wieszaczku, a zobaczyłam, że różnica jednak jest. Przy makijażu pojawiły się nagle suche skórki, których od pewnego czasu nie miałam, skóra była "nierówna" i na pewno nie tak miękka jak zwykle. Następnego dnia, gdy użyłam już gąbeczki wszystko było "po staremu". Konjac nie jest raczej, w każdym razie, według mnie żadnym "must have", ale jest fajną alternatywą dla szorowania twarzy rękoma czy szczoteczką.

lakier Inglot nr 207, Odżywka Eveline 8w1
O odżywce Eveline nie muszę się chyba rozpisywać, jest kosmetykiem wielce osławionym na wielu blogach urodowych i na wizażu. Od siebie dodam tylko, że z moich łamliwych i rozdwajających się paznokci uczyniła twarde jak skała i absolutnie nie do złamania szpony. Uwielbiam ją!

Jeśli chodzi o lakier Inglota - ogólnie nie znoszę lakierów tej marki, omijam je szerokim łukiem, nie cierpię ich cieniutkiego pędzelka, koszmarnej aplikacji (szczególnie pasteli) i ich trwałości (na moich pazurkach nie trzymają się nawet jednego dnia). Na ten złoty brokat skusiłam się, gdy zobaczyłam go na paznokciach mojej koleżanki, mieszka u mnie w toaletce od bodajże września. Całkiem o nim zapomniałam, dopiero pod koniec maja zaczęłam z nim eksperymentować i bardzo go lubię. Nakładam go na inne lakiery, a jeśli mam czas i zaparcie maluję paznokcie tylko nim. Brokatowe drobinki pięknie połyskują w słońcu, wygląda naprawdę szykownie, nie tandetnie jak niektóre glittery. Jedyny minus to oczywiście zmywanie, ale to jak w przypadku wszystkich tego typu lakierów. 
Contouring duo ELF, Róż do policzków kolor Flush Top Shop, Błyszczyk Stay with me Essence kolor Candy Bar
Duo do konturowania ELF kupiłam jakiś czas temu, zachęcona jego pozytywnymi recenzjami. Używam tak naprawdę tylko jednej części - bronzera, róż jest dla mnie zbyt świecący, przeładowany złocistymi drobinkami. Bronzer także niestety zawiera drobinki, nie są one jednak tak nachalne, na twarzy praktycznie niewidoczne, nawet w promieniach słonecznych, nadaje się on więc do konturowania - i do tego do stosuję. Mimo że wygląda na ciemny, dobrze współgra z moją bladą cerą i blond włosami. Jestem z niego zadowolona, dość długo utrzymuje się na twarzy.

Na róż z topshopu polowałam od dawna, dorwałam go pod koniec maja i jestem absolutnie ZAKOCHANA. Piękny kolor, długo utrzymuje się na twarzy, aplikacja to sama przyjemność, nie robi plam, dobrze się rozciera, ideał można by rzec!

Sama się sobie dziwię, że tak bardzo lubię błyszczyk z Essence. Po pierwsze dlatego, że ogólnie za błyszczykami nie przepadam - wolę szminki, a po drugie dlatego, że za firmą Essence także nie przepadam. A tu taka niespodzianka - w czerwcu sięgałam po ten błyszczyk bardzo często. Ma śliczny kolor - trochę koral, trochę róż, śliczny, taki bardzo 'mój'. Długo trzyma się na ustach, nie skleja ich ani nie wysusza. Bardzo go lubię. 

od lewej: błyszczyk Essence, bronzer ELF, róż ELF, róż Top shop
Oto moi czerwcowi ulubieńcy? A jakie są Wasze ulubione kosmetyki w tym miesiącu?

No comments:

Post a Comment