Thursday 2 August 2012

Pojedynek lip stainów : YSL Vernis à Lèvres i Maybelline SuperStay 10 Hour Stain Gloss

Od momentu gdy pierwszy raz usłyszałam (a właściwie przeczytałam, na blogu Nieesi z tego co pamiętam) o lip stainie od YSL zapragnęłam go mieć. Odstraszała mnie cena, oraz to, że produktów do ust mam zdecydowanie. Pewnego pięknego dnia dostałam od Sephory wiadomość, że jestem serdecznie zaproszona na dni VIP, podczas których obowiązuje promocja 20% na wszystko, pognałam więc jak na skrzydłach i po długim swatchowaniu i wybieraniu kolorów wróciłam do domu z lip stainem, przepraszam, lakierem do ust w kolorze nr 13 Rose Tempura.
YSL Vernis à Lèvres, 130zł

Dosłownie parę dni później trafiłam w Rossmanie na promocję lip stainów od Maybelline, do których kupna też się przymierzałam od długiego czasu. Podchodziłam do stoiska, swatchowałam, oglądałam, wąchałam i wreszcie kupiłam. Kolor nr 410 Forever Coral.
Maybelline SuperStay 10 Hour Stain Gloss, ok. 29zł
Zacznijmy więc pojedynek!
1. OPAKOWANIE
YSL: Jest prześliczne! Jak zresztą wszystkie opakowania YSL. Bardzo klasyczne, poręczne, ładnie prezentuje się w toaletce.
MAYBELLINE: Jedno z brzydszych w ofercie Maybelline. Toporne, plastikowe, tandetne. Po prostu fuj. 
ZWYCIĘZCA: YSL
2. KOLOR
Nie będę tu porównywać odcieni, byłoby to bezsensu, chodzi mi raczej o pigmentację i o to jak kolor prezentuje się na ustach. 
od lewej: YSL Rose Tempura, Maybelline Forever Coral
YSL: Gdy swatchowałam go w Sephorze oczekiwałam malinowego różu, trochę brudnego - tak bowiem prezentował się na mojej ręce w sklepie. Po wymazianiu się nim w domu doznałam lekkiego szoku - na ręku wyglądał dokładnie tak jak na zdjęciu powyżej - jak fuksja. Na ustach z kolei jest bardzo ciemny. Ogólnie - nie to czego się spodziewałam, kolor jest ogólnie ładny, ale "niewyjściowy". Pigmentacja świetna. 
MAYBELLINE: Nazywa się koral, na ręku może i wygląda na koral, ale na ustach jest idzie zdecydowanie bardziej w stronę pomidorowej czerwieni niż koralu. Mimo tego i tak jestem bardzo zadowolona z odcienia, który wybrałam, pięknie prezentuje się na ustach, można go nosić również w ciągu dnia (jeśli jest się fanem mocnych ust). Pigmentacja bardzo dobra, ale żeby osiągnąć intensywny kolor potrzebne są dwie warstwy. 
ZWYCIĘZCA: MAYBELLINE

3. APLIKACJA
YSL: Lakier do ust posiada bardzo przyjemny aplikator, który o wiele ułatwia pomalowanie ust - myślę, że szczególnie polubią go osoby, które podobnie jak ja nie posiadają zbyt obfitych ust. Spiczasta końcówka umożliwia precyzyjne naniesienie koloru tam gdzie chcemy, nie trzeba więc obawiać się wyjścia za kontur.


MAYBELLINE: W tym przypadku aplikator jest jakąś wielką pomyłką. Został on umieszczony na absurdalnie długiej, cienkiej i wyjątkowo giętkiej  (!!!) rączce, przez którą precyzyjne nałożenie produktu do ust jest znacznie utrudnione. Do tego beznadziejny owalny kształt samego aplikatora oraz wieńcząca dzieło dziura usytuowana pośrodku gąbeczki przez którą ucieka nam przy malowaniu jakieś 80% produktu. Tak bardzo nie lubię tego "wynalazku", że zaprzestałam jego użytkowania i do pomalowania ust tym stainem używam swojego prywatnego pędzelka. 



ZWYCIĘZCA: YSL

4. TRWAŁOŚĆ
YSL: I tutaj największy zawód. Na różnych blogach naczytałam się ile to ten lakier nie wytrzymuje na ustach, jakich ekstremalnych warunków nie znosi, praktycznie barwi nam usta na całe życie... U mnie wytrzymuje on (bez picia i jedzenia) w znośnym stanie ok. 4 godziny. W przypadku jedzenia i picia znika o wiele szybciej, szklanka z wodą jest dla niego przeciwnikiem niemożliwym do pokonania. Po kosmetyku, który kosztuje 130 zł, na dodatek reklamowany jako jest super trwały, spodziewałam się o wiele więcej.  
po lewej: zaraz po nałożeniu, po prawej: po wypiciu szklanki wody i zjedzeniu koszyczka borówek
Chciałam zaznaczyć, że zdjęcie troszkę przekłamuje kolory - na ustach odcień ten prezentuje się troszkę ciemniej. Ale widać to co najważniejsze -  łyk wody i znika z ust cały połysk, kolor też zostaje na szklance, a nie na ustach. Na plus należy policzyć jednak to, że zmywa się z ust dość równomiernie.


MAYBELLINE: Porównywalnie do YSL. A nawet lepiej, bo nie lęka się tak bardzo szklanki z wodą, a stain, który po sobie zostawia jest zdecydowanie bardziej trwały. W stosunku do ceny jestem bardzo zadowolona z trwałości tego produktu.
po lewej: zaraz po aplikacji, po prawej: po wypiciu wody, po zjedzeniu banana i jeszcze po dobrych 2 godzinach
W tym przypadku niestety także kolor jest przekłamany :( Muszę jeszcze popracować nad zdjęciami ust. Na żywo odcień jest odrobinę ciemniejszy.
ZWYCIĘZCA: MAYBELLINE

5. JAK OBCHODZI SIĘ USTAMI, czyli WYSUSZANIE
YSL: Wysusza okropnie! Ogólnie nie mam większych problemów z suchymi skórkami na ustach, ale po aplikacji lakieru muszę zrobić sobie dokładny peeling ust, potraktować je miodem, a na noc nałożyć grubą warstwę Tisane. Ale nie ma się co dziwić - wystarczy powąchać produkt i spojrzeć na jego skład.

Zapach alkoholu dominuje nad docelowych zapachem produktu (może to i dobrze, bo niezbyt mi się on podoba). W składzie z kolei znajduje się tyle rodzajów alkoholu, że powstałby z tego zabójczy drink. 

MAYBELLINE: Też wysusza, ale nie tak dramatycznie, mogę się nim pomalować dwa dni pod rząd, bez obawy, że moje usta będą potem wymagać poważnej reanimacji. Nie mogę nigdzie znaleźć składu tego kosmetyku, ale zapach alkoholu nie jest wyczuwalny, chociaż podejrzewam, że coś tam się w nim znajduje.
ZWYCIĘZCA: MAYBELLINE

WYNIK KOŃCOWY: 3:2 dla Maybelline
Ogólnie bardziej zadowolona jestem z produktu Maybelline, częściej go stosuję. W przypadku YSL stosunek ceny do jakości jest bardzo słaby. Na pewno nie kupię innych kolorów, w przypadku Maybelline moja kolekcja na pewno się powiększy. Tylko to opakowanie... Jeśli któraś z Was chce wypróbować takiego wynalazku jakim jest lip stain zdecydowanie bardziej polecam Maybelline - po co przepłacać skoro, za 1/3 ceny można mieć coś co działa tak samo, a nawet lepiej? 
Ściskam Was serdecznie, 
Zuza



13 comments:

  1. Bardzo fajnie porównanie. Dzięki! Lakier do ust ZSl mi chodził po głowie od dawna, ten post mnie chyba przekonuje, że nie jest wart aż takiej ceny

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moim zdaniem nie, ale ja sama spotkałam się z wieloma opiniami, że jest świetny, ale wiadomo, ile osób tyle opinii :)

      Delete
  2. odcień YSL bardzo mi się podoba ;) szkoda, że wysusza...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety wysusza i jeszcze skubaniec nie chce się długo utrzymywać :(

      Delete
  3. no to ładny pojedynek, dobrze, że jest ten Maybelline i zastępuje taką cenę ;) nie długo będę miała również okazję przetestować ten produkt :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ooo, to czekam na jakąś recenzję, jestem ciekawa czy Twoje odczucia będą podobne!

      Delete
  4. piękne kolorki :) chyba się skuszę na ten od maybelline

    ReplyDelete
    Replies
    1. polecam, za niezbyt duże pieniądze można wypróbować ciekawy produkt :)

      Delete
  5. Chyba poważnie zastanowię się nad maybelline :)

    ReplyDelete
  6. oba mi się podobają :) oglądałam ostatnio Maybellina w rossmannie ale z tego co widzę są same ciemne odcienie, a ja chciałam jakiegoś nudziaka :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. niestety wydaje mi się, że same intensywne kolory są :( na żadnego nudziaka nie udało mi się trafić

      Delete
  7. Oba kolory mi się podobają :)

    ReplyDelete
  8. ale piękne intensywne kolory!
    obserwuję! :))

    ReplyDelete